środa, 6 maja 2015

Na Otwockiej 10 kolejny pożar i pokaz urzędniczej bezradności.


Dziś wieczorem w zdewastowanej, opuszczonej kamienicy przy Otwockiej 10, do której prawa wykupił kilka lat temu znany warszawski handlarz roszczeniami, wybuchł kolejny pożar. Paliło się opuszczone mieszkanie na trzecim piętrze.


Do akcji ratunkowej ściągnięto trzy jednostki Straży Pożarnej i karetkę pogotowia.



Jak mogło dojść do takiego zagrożenia dla okolicznych budynków i mieszkańców, skoro teoretycznie budynek przy Otwockiej 10 po wielu interwencjach ze strony m.in. naszego stowarzyszenia został zabezpieczony przed dostępem osób z zewnątrz?


Odpowiedź nie jest trudna. Zabezpieczenie zostało wykonane tylko od strony ulicy Otwockiej. 
Wystarczy sąsiednią bramą wejść w podwórko, aby zobaczyć taki widok. 


Nawet dziecko z łatwością pokona taką przeszkodę. Od strony podwórka wejście do budynku nie jest niczym zabezpieczone. Możemy obejrzeć "zabezpieczenie bramy" od środka.


Dostęp do opuszczonych lokali jest zupełnie swobodny. Na schodach świeża krew.


Na półpiętrze wyniesiony z któregoś lokalu fotel.


Wszędzie walają się łatwopalne materiały.


Taki stan kamienicy, zagrażający jej pożarem, który może przenieść się na sąsiednie, przylegające do niej budynki trwa od lat. W tym kontekście przepisy karne prawa budowlanego: "Kto nie spełnia, określonego w art. 61, obowiązku utrzymania obiektu budowlanego w należytym stanie technicznym, użytkuje obiekt w sposób niezgodny z przepisami lub nie zapewnia bezpieczeństwa użytkowania obiektu budowlanego, podlega grzywnie nie mniejszej niż 100 stawek dziennych, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku" brzmią jak kiepski żart. Wielokrotne monity i pisma kierowane w sprawie stanu nieruchomości Otwocka 10 do właściwych organów: Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego, Straży Miejskiej, Policji nie przyniosły prawie żadnych efektów poza fikcyjnym w istocie "zabezpieczeniem" budynku.

Przypomnijmy odpowiedź PINB z 2014 roku, na jedno z takich wystąpień. 


Tej kpiny z prawa i narażania okolicznych mieszkańców na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także marnowania publicznych środków na kolejne interwencje Straży Pożarnej, Pogotowia Ratunkowego i Policji mamy już serdecznie dość. Czy powołane do tego organy skutecznie podejmą interwencję dopiero wtedy, gdy dojdzie do prawdziwej tragedii? Gdy spłoną domy i zginą ludzie?

TP

Brak komentarzy :