niedziela, 13 września 2015

Dziwne prace budowlane na Grajewskiej 19

Od wiosny tego roku przechodząc ulicą Grajewską przyglądamy się (zapewne nie tylko my) remontowi modernistycznej kamienicy stojącej pod nr 19. Kamienica - podobnie jak jej sąsiadki pod nr 17, 21, 21 A - wpisana jest do gminnej ewidencji zabytków pod nr 00007442. 
To przedwojenne założenie urbanistyczne, jedno z lepiej zachowanych na całej Pradze.



O jego zachowanie postulowali autorzy wytycznych konserwatorskich do projektu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Szmulowizny i Michałowa, przygotowanych w 2010 r.
Autorzy wytycznych postulowali m.in. nakaz utrzymywania historycznych podziałów elewacji, a także zakaz nadbudów (poza wyznaczonymi do tego obszarami).


Pochodzący z lat 30. budynek pod nr 19 został po 1989 r. odzyskany, a następnie sprzedany (lokal po lokalu) nowym lokatorom. Historię samego budynku, jak i przemian gentryfikacyjnych w nim zachodzących opowiada film dokumentalny "Uszlachetnianie Pragi", którego pokaz odbył się w szkole na ul. Otwockiej w 2013 r. Od kilku lat na Grajewskiej 19 działa wspólnota mieszkaniowa, której udało się w znaczący sposób poprawić przestrzeń wokół budynku.

W tym roku rozpoczął się remont polegający na nadbudowie budynku. Zgodę na realizację takich prac wydał Stołeczny Konserwator Zabytków Piotr Brabander. 




W projekcie budowlanym, na który powołał się SKZ, inwestor zobowiązał się do podniesienia budynku o jedną kondygnację wraz z użytkowanym poddaszem, odtworzenia balkonów ze stalowymi balustradami, otynkowania elewacji budynku oraz wymiany stolarki okiennej na drewnianą, pomalowaną na biało. 



A tak remont na Grajewskiej 19 wygląda w rzeczywistości.




W kwietniu powstały ściany zewnętrzne dla nadbudowywanej kondygnacji. Od razu rzuca się w oczy drastyczne odejście od cechującego tę kamienicę stylu modernistycznego - zniekształcenie linii zabudowy (budynek wyższy od sąsiednich), nie trzymanie osi okien (od strony podwórza okna nadbudowywanej kondygnacji przesunięte są o dobre 0,5 metra w lewo w stosunku do pozostałych okien, a także przełamanie ciągłości tzw. "termometru", który doświetla klatkę schodową. 

Dziwne, że SKZ zgodził się na takie rozwiązania, zwłaszcza, że od kilku lat prowadzone są działania na rzecz zachowania dziedzictwa warszawskiego modernizmu, polegające m.in. na uświadamianiu właścicieli budynków, jak zabierać się za ich remont - vide broszura Jak "modernizować" modernizm?

Powyższe rozwiązania kazały poważnie zastanawiać się osobom nieznającym szczegółów projektu budowlanego, jak będzie wyglądało całościowe rozwiązanie. Prace wykonane w minionym tygodniu dają odpowiedź na to pytanie.



W wyniku prowadzonych prac powstał obiekt o gabarytach i kształcie przypominających stodołę, w którym ślady modernistycznej przeszłości będą coraz słabiej widoczne, o ile zupełnie nie znikną.



Drastycznej deformacji uległa pierzeja ulicy Grajewskiej po jej nieparzystej stronie. 



Od wiosny nie wykonano żadnych korekt na osiach okien. Co więcej, nowy otwór okienny w poddaszu też został przesunięty w lewo.


Niezależnie od planów inwestora i efektu końcowego, który z pewnością jeszcze się zmieni, to co stało się na Grajewskiej 19 stanowi precedens (niebezpieczny) dla inwestorów i właścicieli innych zabytkowych kamienic na Pradze, którzy będą chcieli uzyskać dodatkowe metry kwadratowe w posiadanych nieruchomościach. Ryzyko takich działań jest spore - wraz z budową infrastruktury (metro, nowe ulice) i ogólnie rewitalizacją Pragi zainteresowanie naszą dzielnicą będzie rosło. W końcu Praga, to tylko 10 min. tramwajem ze Starego Miasta.

KMI

4 komentarze :

Anonimowy pisze...

Pozwolenie na nadbudowę powinno zostać cofnięte i tyle. Może wtedy inwestorzy nauczą się szanować nadbudowywane budynki. Otwory okienne nie w osi tych z niższych kondygnacji wyglądają obrzydliwie. Jakby kamienica dostała jakiegoś raka.

Lukasz pisze...

Tak to wiele kamienic w kraju wygląda, a to przez to ze większość z nich należy do prywaciarzy, którzy ani myślą o remontach. Łatwiej obniżyć koszta kupna i czynszu, aniżeli przeprowadzić generalny remont.

Anonimowy pisze...

Ciekawe dlaczego nikt nie zauważa, że takie inwestycje często są jedynym możliwym źródłem finansowania remontów i ostatnią deską ratunku takich kamienic przed ruiną. Nikogo nie obchodzi, że takie kamienice wymagają remontu dachu, elewacji, balkonów. Niech strażnicy zabytków wykładają kasę, wtedy takie nadbudowy nie będą konieczne.
A tak na marginesie, czy ta pierzeja jest rzeczywiście taka atrakcyjna pod względem zabytkowym? Nie wydaje mi się...A ta nadbudowa dodaje budynkowi dostojności, jest wyższy i nie wygląda już jak kanciaste pudło. Czekamy na efekt finalny.

Anonimowy pisze...

Ta inwestycja na pewno nie była źródłem finansowania remontów ani ostatnią deską ratunku dla kamienicy przed ruiną. Inwestor od samego początku dba wyłącznie o swój interes, do kasy wspólnoty z tytułu nadbudowy nie wpadł przysłowiowy grosz.
Nadbudowa po ukończeniu wygląda gorzej niż zapowiadało się w trakcie budowy.

Nadbudowa odbyła się kosztem mieszkańców, którzy byli w jej trakcie zalewani, pękały ściany, robiły się zwarcia.

O żadnej wymianie stolarki okiennej, tynkowaniu nigdy nie było mowy. Inwestor nie wymienił żadnego okna i nie zrobił metra tynków w części wspólnej. Okna jedynie wstawił w nadbudowywanej przez siebie części i ją otynkował. Kolor miał być jasnoszary, wyszedł różowy.

Dopiero po ukończeniu prac widać jak bardzo zaszkodziła kamienicy nadbudowa, jak bardzo linia okien odstaje od zastanej.

Czy stowarzyszenie mogłoby zwrócić się do Wydziału architektury z wnioskiem i sprawdzenie zgodności wykonanych prac z wydanym pozwoleniem?