poniedziałek, 18 września 2017

Kolejowa bariera rozwojowa

Zorganizowany pod koniec lipca br. przez Muzeum Pragi w ramach wydarzeń towarzyszących wystawie „Projekt: Praga” spacer śladami Kolei Petersburskiej po raz kolejny skłonił do refleksji nad współczesną rolą linii kolejowych, znajdujących się na terenie naszej dzielnicy. O ile w 2. poł. XIX w. kolej była motorem napędowym rozwoju Pragi (wraz z oddaniem infrastruktury kolejowej zaczęły na Pradze powstawać liczne zakłady przemysłowe, nowoczesne domy mieszkalne, reprezentacyjne gmachy, a pracujący na kolei stanowili ówczesną elitę), dziś brakuje na nią pomysłu. Co więcej. Kolej to dziś podstawowa bariera dla dalszego rozwoju Pragi. Przykładów nie trzeba daleko szukać. 


Tunele pod linią gdańską (Trasa Świętokrzyska)

Blisko dwukilometrowy, praski odcinek linii wołomińskiej, legalnie można przekroczyć jedynie przy Dworcu Wileńskim i w połowie, na wysokości ul. Szwedzkiej. Linia gdańska dopiero niedawno zyskała drugie przebicie na wysokości ulicy Kawęczyńskiej (wraz z budową Trasy Świętokrzyskiej), natomiast linię średnicową można przekroczyć jedynie na wysokości Dworca Wschodniego, ulicy Targowej i przy Metrze Stadion. Do tego należy dodać słabą dostępność peronów przy ZOO, czy na wysokości Śliwic. 


Wejście na przystanek Warszawa-Praga na wysokości Golędzinowa

Pal licho kierowców i pieszych. Najgorzej z dostępnością mają osoby niepełnosprawne i rodzice z małymi dziećmi. Symbolem ich gehenny jest pozbawiony wind prowadzących na perony Dworzec Wschodni, który kilka lat temu, na Euro 2012, przeszedł przecież gruntowny remont.

Dostępność to jedno. Odrębną kwestią jest troska o kolejowe dziedzictwo. Ostatnia pozostałość Dworca Terespolskiego przy Kijowskiej od lat wynajęta jest na skup złomu, niszczeje dworek Szuszkiewicza na tyłach PKP, a zabytkowa parowozownia przy Al. Solidarności została kilka lat temu, mimo protestów społeczników i mieszkańców Pragi, rozebrana, by zrobić miejsce pod supermarket...



Relikt dawnego Dworca Terespolskiego

Próby zmiany tej sytuacji raczej nie są przyjmowane z entuzjazmem przez kolejową brać. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Od kilku lat mieszkańcy Szmulowizny i Michałowa walczą o budowę fragmentu chodnika pod wiaduktem kolei gdańskiej. Uzyskanie przez drogowców stosownych zgód poszczególnych spółek kolejowych trwało prawie cztery lata. Zapewne podobnie będzie w przypadku budowy innego, bardzo potrzebnego chodnika już po stronie Targówka. Antypiesza ofensywa w postaci stawiania barierek i wysypywania przedeptów kamieniami trwa. A wszystko pod hasłem zapewnienia bezpieczeństwa, trzymania się przepisów, a w rzeczywistości odkładania w czasie, na święty nigdy.

Zmienić ten stan rzeczy mogą tylko duże inwestycje - biurowe i mieszkaniowe - na terenach kolejowych. Jaskółką zmian mogą być zapowiedzi przekazania gruntów PKP wzdłuż Solidarności na potrzeby programu rządowego „Mieszkanie Plus”. W końcu przyszli mieszkańcy nowych bloków będą musieli jakoś do nich dotrzeć. I niekoniecznie będzie to kolej.

KMI

Artykuł ukazał się pierwotnie w Nowej Gazecie Praskiej

Brak komentarzy :